Dzisiaj pamiętna chwila – w sieci pojawiła się moja nowa domena: piotrbabula.pl. Postanowiłem po pierwsze zarezerwować swoje imię i nazwisko (samo nazwisko zostało już przez kogoś zarejestrowane, obecnie domena wisi w serwisie handlarzy domenami, może kiedyś wysupłam na nią tych parę stówek…) a po drugie powrócić do sieci z własnym blogiem i zdjęciami.
A nie jest to wcale mój debiut, pierwsza wersja strony wisiała pod koniec lat dziewięćdziesiątych gdzieś na uczelnianym serwerze, a poświęcona była moim ówczesnym pasjom, czyli muzyce, realizacji dźwięku i nauce angielskiego. Pierwsze z trzecim łączyło się doskonale poprzez zbiór tekstów piosenek, który starałem się gromadzić i opublikować. Dzisiaj tego typu serwisów jest multum, niestety mój nie przekształcił się w dojną krowę epoki pierwszej bańki internetowej. Pewnie dlatego, że nie miałem inwestora ;-) Technicznie był to zabytek: layout na ramkach o stałej szerokości, statyczne html’e i animowane gify… gwarantowana pierwsza dziesiątka w konkursie obciachu :) Ale wtedy sieć wyglądała właśnie tak…
A kiedy nastały czasy burzliwego rozwoju polskiego internetu stałem się, hmm, operatorem małej osiedlówki, w której kilku moich znajomych sąsiadów korzystało z ówczesnego cudu techniki jakim było SDI. Konieczność podłączenia tego cuda o prędkości 128 kbps (!!!) przez port szeregowy (!!!) wymusiła przeznaczenie mojego pierwszego PC’ta na serwer i router, zatem WWW mogło dostać nowe życie i treści. Tak powstała strona buli.eu.org, która przez kilka lat służyła mi do komunikacji z userami i gromadzeniu potrzebnych linków. Był licznik, były fortunki, a nawet krótkie dzołki podkradane z serwisu JoeMonster :) Technicznie to już inna era – php z mysql, czysty 3-kolumnowy layout, choć jeszcze bez CMS. Wszystkiemu patronował sympatyczny bałwanek z czerwonym nosem [wszelkie podobieństwo przypadkowe :-)]
Po kilku latach sieć przyszło zwinąć, bo już nie miałem czasu ani możliwości się nią zajmować, zatem strona znów zniknęła. Przez jakiś czas korzystałem z serwisu Mynet (klon również dziś już zamkniętego startowy.com) który pozwalał mi wygodnie organizować sobie linki oraz agregować dane z RSS’ów. I tak opowieść sentymentalna dobiega końca :) Mam nadzieję, że wystarczy mi cierpliwości i samozaparcia, aby utrzymać ten projekt przy życiu. A ponieważ uzbierało się trochę wartych opublikowania zdjęć i historii lojalnie ostrzegam, że będę nieco oszukiwał publikując odrobinę z wstecznymi datami gdy będzie taka potrzeba. Reszta dostanie odpowiedni tag, informujący że pochodzi z mroków szuflady :) Zapraszam do oglądania i komentowania, czujcie się jak u siebie!
+There are no comments
Add yours